sobota, 10 marca 2012

Rozdział trzeci



-Coś się stało? –zapytałam mamę wchodząc do salonu.
-Siadaj.-Powiedziała wskazując ręką na fotel.
-Dobrze. Proszę usiadłam, a teraz mów o co chodzi mamo.  –pośpieszyłam ją.
-No więc, dostałam propozycję pracy. Jeszcze lepiej płatnej niż teraz.- powiedziała moja rodzicielka.  Moja mama zarabiała dobrze, a nawet bardzo dobrze. Więc trochę zdziwiło mnie to ze chce zmienić pracę, ale skoro mają jej płacić jeszcze więcej…
-To chyba dobrze. No nie?
-No bardzo dobrze, tylko jest jedno ale.
-To znaczy? –zapytałam wiercąc się niecierpliwie.
-Przeprowadzamy się. –zatkało mnie. Nie byłam pewna czy dobrze usłyszałam.
-Słucham? Co ty powiedziałaś? Przeprowadzamy się?!- zaczęłam się denerwować.
-Tak, kochanie. Przeprowadzamy się nad morze. Będziemy mieć własny dom, przecież zawsze chciałaś mie…
 -Czy Ty oszalałaś mamo?! –przerwałam jej.- Nie no postradałaś zmysły! Teraz?! Gdy idę do trzeciej klasy?! Teraz gdy kończę gimnazjum?!  Oszalałaś, no oszalałaś! –krzyczałam.
-Uspokój się! I zrozum tam będzie nam lepiej. –powiedziała mama spokojnie.
-Nie! Tam nie będzie nam lepiej! Co z moimi przyjaciółmi?! Mam przeprowadzić się na drugi koniec polski i tak po prostu nich zapomnieć? –nadal nie przestawałam się wydzierać.
-Nie karze Ci o nich zapominać. Kochanie zrozum mnie.
-Nie! Nie! Nie! Mamo chyba już nigdy Cie nie zrozumiem! – wrzasnęłam i pobiegłam do mojego pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Rzuciłam się na łóżko z oczami pełnymi łez. Co teraz będzie? Przecież Tu jest moje życie, mój dom, moi przyjaciele, moja szkoła.  Złapałam za telefon i wystukałam szybko nr Kariny. Dziewczyna odebrała zaraz po pierwszy sygnale.
-Tosia? Coś się stało?
-Tak! Możemy się spotkać?
-No jasne. –powiedział przyjaciółka.
-Za 5 minut pod naszym drzewem.
-Okej.
Zaczęłam się ubierać i wybiegłam z domu po raz kolejny trzaskając drzwiami. Podbiegłam do ‘naszego’ drzewa i usiadłam zakrywając twarz dłońmi. Już niedługo miałam nigdy nie wymykać się z domu wieczorami na spacery z Kariną. Miałam przestać się z nimi wszystkimi widywać. Nie wytrzymałam po policzku spłynęła mi pierwsza łza, a zaraz za nią kolejna i kolejna aż po chwili po moich policzkach spływały strumienie łez.
-Co jest Tośka?! –krzyknęła Karina podbiegając do mnie i klękając przede mną. Gdy na nią spojrzałam uświadomiłam sobie że już niedługo ją stracę. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa rzuciłam się na szyje mojej przyjaciółce tak, że omal jej nie przewróciłam. – Kurde no Tośka! W ciąży jesteś, czy co?!
-Nie…- powiedziałam przez łzy. –Właśnie dowiedziałam się że przeprowadzam się na drugi koniec polski.
-Co?! Jak to?!  Nie to nie prawda, jaja sobie robisz co nie?- powiedział Karina patrząc mi prosto w oczy. Zauważyłam że w jej pięknych oczach gromadzą się łzy.
-Niestety, nie. –powiedziałam.
-Ale co ja bez Ciebie tu będę robić?
-A co ja będę robić tam bez Ciebie i bez chłopaków?
-Kiedy wyjeżdżacie? –zapytała, a po jej policzkach popłynęły przeźroczyste krople.
-Jeszcze nie wiem, mama nie zdążyła mi tego powiedzieć, bo się na nią wydarłam i trzasnęłam drzwiami.
-Może to jeszcze nie przesądzone? Może twoja mama jeszcze zmieni zdanie?
-Nie sądzę. Wydaje mi się że to już postanowione. Ciekawi mnie tylko czemu dopiero teraz mi o tym powiedziała.
-Wiesz. Sądzę że powinnaś iść i z nią o tym porozmawiać. Na spokojnie.
-No chyba powinnam.
-To leć i jak coś to dzwoń o której chcesz. –powiedziała dziewczyna wstając pomagając mi się podnieść.
-Dzięki. –powiedziałam.
-Za co? –zapytała zdezorientowana dziewczyna.
-Za wszystko. Za to że jesteś.
-Głupia, nie masz za co dziękować –powiedziała rzucając mi się na szyję.
***
Weszłam do domu, tym razem nie trzaskając drzwiami tylko spokojnie je zamykając. Zdjęłam buty, wzięłam głęboki wdech i udałam się do salonu.  Na jednym z foteli siedziała mama z nogami podciągniętymi do klatki piersiowej.
-Przepraszam. –powiedziałam.
-Okej. Doskonale Cie rozumiem. Masz tu przyjaciół, szkołę dom. Nie chcesz tego stracić.
-No , tak, ale to i tak mnie nie usprawiedliwia. Nie powinnam była tak się unosić.
-Nie szkodzi.
-Mamo, ale czy to już pewne? Nie da się odkręcić?
-Niestety w 99% pewne.
-Kiedy? –spytałam spuszczając wzrok na poje skarpetki.
-Za tydzień. –odparła mama. Tydzień… Tylko tak mało czasu na pożegnanie się z przyjaciółmi.  Obróciłam się na pięcie i wyszłam z salonu kierując się do łazienki. Spojrzałam w lustro i ujrzałam w nim zupełnie nie znana mi dziewczynę.  Zaczerwienione oczy. Roztrzepane włosy. Blada cera. Niestety, to byłam ja. Przemyłam twarz zimną wodą i umyłam się od razu żeby już tu nie wracać i udałam się do swojej sypialni. Przebrałam się w pidżamę i usiadłam na łóżku z laptopem na kolanach. Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu mojej torby.  Leżała na krześle od biurka. Musiałam więc zejść z łóżka. Wyjęłam z niej mój aparat, a z niego kartę pamięci i wróciłam do łóżka. Wgrałam szybko zdjęcia z dzisiejszego wypadu i zaczęłam je oglądać. Śmiałam się  z naszych min i za razem płakałam z powodu nadchodzącej nieubłagalnie przeprowadzki i rozłąki z przyjaciółmi.


Kolejny już rozdział na dzisiaj.
Sądzę że jest troszkę ciekawszy niż jego poprzednicy. 
Na dzisiaj chyba tyle. 
E. ; ) 

6 komentarzy:

  1. Super blog :) Czekam na 4 rozdział :)

    Wbijaj do mnie
    http://shoowers.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najprawdopodobniej jeszcze dzisiaj się pojawi ; ) .

      Usuń
  2. Fajny blog ! A tło świetne !! ;DD
    Również czekam ;D

    Zapraszam na mój (jest o mnie) ;DD
    http://pinacoladax33.blogspot.com/

    +dodaje do obserwowanych ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) . Tak jak mówiłam wcześniej. Jeszcze dzisiaj postaram się dodać.

      Usuń