-Coś się stało? –zapytałam mamę wchodząc do salonu.
-Siadaj.-Powiedziała wskazując ręką na fotel.
-Dobrze. Proszę usiadłam, a teraz mów o co chodzi mamo. –pośpieszyłam ją.
-No więc, dostałam propozycję pracy. Jeszcze lepiej płatnej
niż teraz.- powiedziała moja rodzicielka. Moja mama zarabiała dobrze, a nawet bardzo
dobrze. Więc trochę zdziwiło mnie to ze chce zmienić pracę, ale skoro mają jej
płacić jeszcze więcej…
-To chyba dobrze. No nie?
-No bardzo dobrze, tylko jest jedno ale.
-To znaczy? –zapytałam wiercąc się niecierpliwie.
-Przeprowadzamy się. –zatkało mnie. Nie byłam pewna czy
dobrze usłyszałam.
-Słucham? Co ty powiedziałaś? Przeprowadzamy się?!- zaczęłam
się denerwować.
-Tak, kochanie. Przeprowadzamy się nad morze. Będziemy mieć
własny dom, przecież zawsze chciałaś mie…
-Czy Ty oszalałaś
mamo?! –przerwałam jej.- Nie no postradałaś zmysły! Teraz?! Gdy idę do trzeciej
klasy?! Teraz gdy kończę gimnazjum?!
Oszalałaś, no oszalałaś! –krzyczałam.
-Uspokój się! I zrozum tam będzie nam lepiej. –powiedziała mama
spokojnie.
-Nie! Tam nie będzie nam lepiej! Co z moimi przyjaciółmi?!
Mam przeprowadzić się na drugi koniec polski i tak po prostu nich zapomnieć? –nadal
nie przestawałam się wydzierać.
-Nie karze Ci o nich zapominać. Kochanie zrozum mnie.
-Nie! Nie! Nie! Mamo chyba już nigdy Cie nie zrozumiem! – wrzasnęłam
i pobiegłam do mojego pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Rzuciłam się na łóżko
z oczami pełnymi łez. Co teraz będzie? Przecież Tu jest moje życie, mój dom,
moi przyjaciele, moja szkoła. Złapałam
za telefon i wystukałam szybko nr Kariny. Dziewczyna odebrała zaraz po pierwszy
sygnale.
-Tosia? Coś się stało?
-Tak! Możemy się spotkać?
-No jasne. –powiedział przyjaciółka.
-Za 5 minut pod naszym drzewem.
-Okej.
Zaczęłam się ubierać i wybiegłam z domu po raz kolejny
trzaskając drzwiami. Podbiegłam do ‘naszego’ drzewa i usiadłam zakrywając twarz
dłońmi. Już niedługo miałam nigdy nie wymykać się z domu wieczorami na spacery
z Kariną. Miałam przestać się z nimi wszystkimi widywać. Nie wytrzymałam po policzku
spłynęła mi pierwsza łza, a zaraz za nią kolejna i kolejna aż po chwili po
moich policzkach spływały strumienie łez.
-Co jest Tośka?! –krzyknęła Karina podbiegając do mnie i
klękając przede mną. Gdy na nią spojrzałam uświadomiłam sobie że już niedługo
ją stracę. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa rzuciłam się na szyje mojej
przyjaciółce tak, że omal jej nie przewróciłam. – Kurde no Tośka! W ciąży
jesteś, czy co?!
-Nie…- powiedziałam przez łzy. –Właśnie dowiedziałam się że
przeprowadzam się na drugi koniec polski.
-Co?! Jak to?! Nie to
nie prawda, jaja sobie robisz co nie?- powiedział Karina patrząc mi prosto w
oczy. Zauważyłam że w jej pięknych oczach gromadzą się łzy.
-Niestety, nie. –powiedziałam.
-Ale co ja bez Ciebie tu będę robić?
-A co ja będę robić tam bez Ciebie i bez chłopaków?
-Kiedy wyjeżdżacie? –zapytała, a po jej policzkach popłynęły
przeźroczyste krople.
-Jeszcze nie wiem, mama nie zdążyła mi tego powiedzieć, bo
się na nią wydarłam i trzasnęłam drzwiami.
-Może to jeszcze nie przesądzone? Może twoja mama jeszcze
zmieni zdanie?
-Nie sądzę. Wydaje mi się że to już postanowione. Ciekawi
mnie tylko czemu dopiero teraz mi o tym powiedziała.
-Wiesz. Sądzę że powinnaś iść i z nią o tym porozmawiać. Na
spokojnie.
-No chyba powinnam.
-To leć i jak coś to dzwoń o której chcesz. –powiedziała dziewczyna
wstając pomagając mi się podnieść.
-Dzięki. –powiedziałam.
-Za co? –zapytała zdezorientowana dziewczyna.
-Za wszystko. Za to że jesteś.
-Głupia, nie masz za co dziękować –powiedziała rzucając mi
się na szyję.
***
Weszłam do domu, tym razem nie trzaskając drzwiami tylko spokojnie
je zamykając. Zdjęłam buty, wzięłam głęboki wdech i udałam się do salonu. Na jednym z foteli siedziała mama z nogami
podciągniętymi do klatki piersiowej.
-Przepraszam. –powiedziałam.
-Okej. Doskonale Cie rozumiem. Masz tu przyjaciół, szkołę
dom. Nie chcesz tego stracić.
-No , tak, ale to i tak mnie nie usprawiedliwia. Nie
powinnam była tak się unosić.
-Nie szkodzi.
-Mamo, ale czy to już pewne? Nie da się odkręcić?
-Niestety w 99% pewne.
-Kiedy? –spytałam spuszczając wzrok na poje skarpetki.
-Za tydzień. –odparła mama. Tydzień… Tylko tak mało czasu na
pożegnanie się z przyjaciółmi. Obróciłam
się na pięcie i wyszłam z salonu kierując się do łazienki. Spojrzałam w lustro
i ujrzałam w nim zupełnie nie znana mi dziewczynę. Zaczerwienione oczy. Roztrzepane włosy. Blada
cera. Niestety, to byłam ja. Przemyłam twarz zimną wodą i umyłam się od razu żeby
już tu nie wracać i udałam się do swojej sypialni. Przebrałam się w pidżamę i
usiadłam na łóżku z laptopem na kolanach. Rozejrzałam się po pokoju w
poszukiwaniu mojej torby. Leżała na
krześle od biurka. Musiałam więc zejść z łóżka. Wyjęłam z niej mój aparat, a z
niego kartę pamięci i wróciłam do łóżka. Wgrałam szybko zdjęcia z dzisiejszego
wypadu i zaczęłam je oglądać. Śmiałam się
z naszych min i za razem płakałam z powodu nadchodzącej nieubłagalnie przeprowadzki
i rozłąki z przyjaciółmi.
Kolejny już rozdział na dzisiaj.
Sądzę że jest troszkę ciekawszy niż jego poprzednicy.
Na dzisiaj chyba tyle.
E. ; )
Fajny Blog . Czekam na next'a
OdpowiedzUsuńDzięki. Może jeszcze dzisiaj dodam ; )
UsuńSuper blog :) Czekam na 4 rozdział :)
OdpowiedzUsuńWbijaj do mnie
http://shoowers.blogspot.com/
Najprawdopodobniej jeszcze dzisiaj się pojawi ; ) .
UsuńFajny blog ! A tło świetne !! ;DD
OdpowiedzUsuńRównież czekam ;D
Zapraszam na mój (jest o mnie) ;DD
http://pinacoladax33.blogspot.com/
+dodaje do obserwowanych ;D
Dziękuję ;) . Tak jak mówiłam wcześniej. Jeszcze dzisiaj postaram się dodać.
Usuń