-Dzwoniła
jego mama. Miał wypadek i w ciężkim stanie trafił do szpitala.
Dopiero
po chwili zaczęłam rozumieć sens słów mojej mamy. Do oczu napłynęły mi łzy.
Agnieszka mówiła dalej.
-Do
tej pory nie odzyskał przytomności.
-Mamo...
-zaczęłam i poczułam w gardle rosnącą gule. Nie wytrzymałam po moich policzkach
popłynęły słone krople. -Jaki wypadek? -ledwo usłyszałam własne słowa.
-Rozbił
się na skuterze. Tosiu, trzeba mieć nadzieję. On z tego wyjdzie, to dzielny
chłopak. -pocieszała mnie mama.
-Tak...
-powiedziałam -Na pewno. -i wierzchem dłoni wytarłam policzki.
-Niedługo
przyjedzie po nas Wojtek. Jesteś spakowana?
-Tak.
Raczej tak. Pójdę sprawdzić. Chodź ze mną. -zwróciłam się do Bartka, który stał
za mną z przerażoną miną.
W
ciszy pokonaliśmy schody i korytarz prowadzący do mojego pokoju. Gdy zamknęłam
za nami drzwi nie wytrzymałam, rzuciłam się Bartkowi na szyję i zaczęłam
płakać.
-Cii...Spokojnie.
-powiedział głaszcząc mnie po plecach. -Będzie dobrze zobaczysz.
-A
jeśli nie? A jeśli nie zdążymy dojechać do Ełku na czas? Jeśli już nigdy nie
usłyszę jego głosu? -zasypałam go pytaniami, na które Bartek nie mógł znać
odpowiedzi.
-Tosia,
uspokój się, proszę.
Wzięłam
głęboki wdech, potem wypuściłam powietrze nosem i jeszcze raz, i jeszcze.
Bartek wytarł moje policzki i pocałował mnie w czoło.
-Już
dobrze. Teraz pomyśl czy jesteś na pewno spakowana.
Szybko
przemyślałam co mam w małej walizce, która wczoraj ledwo się domknęła.
Postanowiłam wyjąć z niej baleriny i sukienkę, którą planowałam założyć jutro.
Na ich miejsce wrzuciłam szybko byle jakie ciuchy, które nawinęły mi się pod
ręce. Zaczęłam szarpać się z zamkiem, jednak moja próba zamknięcia walizki nie
wychodziła zbyt dobrze. Robiłam to zbyt nerwowo, a do tego nie wkładałam w to
dużo siły, ponieważ jej nie miałam.
-Ja
to zrobię. -zaoferował się Bartek.
-Dzięki
-powiedziałam oddając walizkę w jego ręce ja tym czasem długo nie myśląc
wysypałam ze szkolnej torby całą zawartość i w pośpiechu wrzucałam do niej
wszystko co mogło mi się przydać w Ełku. Na koniec chwyciłam z biurka prezent i
zakomendowałam że możemy iść już na dół. Bartek wziął moją walizkę, a ja
otworzyłam mu drzwi. Nie sprawdziłam nawet czy aby na pewno niczego nie
zapomniałam, tylko pędem zbiegłam na dół. W salonie czekał już Wojtek.
-Cześć.
Jedziemy? -zapytałam, próbując uniknąć jego pocieszeń lub pytań.
-Jeśli
jesteś już gotowa to nie widzę przeszkód. -powiedział uśmiechając się do mnie
pocieszająco. Bartek poszedł otworzyć samochód i zapakować moja walizkę do
bagażnika. Wzięłam Lolę na ręce chwyciłam smycz wiszącą na wieszaku i również
wymaszerowałam z domu. Zajęłam miejsce na tylnym siedzeniu obok Bartka. Podróż
strasznie się dłużyła. Siedziałam zapatrzona w krajobraz a w mojej głowie
kłębiły się miliony myśli. W połowie drogi do Ełku oczy zaczęły mi się
przymykać i w końcu odpłynęłam. Jednak mój odpoczynek nie trwał długo, ponieważ
uderzyłam głową o szybę. Mama odwróciła się do tyłu, a Wojtek spojrzał w
lusterko.
-Nic
się nie stało? -zapytała rodzicielka.
-Nic.
-Uważaj
skarbie.
-Yhym.
-odparłam i po chwili znów odleciałam. Tym razem udało mi się pospać trochę
dłużej. Obudziłam się dopiero gdy staliśmy na jakiejś stacji. Nikogo nie było w
samochodzie, tylko ja i Lola. Nagle poczułam ogromną chęć na coś słodkiego i
kubek ciepłej kawy. Wyjęłam więc z torby portfel i wyszłam z samochodu.
Przejrzałam się w szybie, żeby sprawdzić czy nie wystraszę ludzi. Byłam blada
jak kreda, miałam lekko popuchnięte i zaczerwienione oczy. Zupełnie jak nie
ja. Głośno westchnęłam, poprawiłam sweterek i ruszyłam w kierunku sklepu. Przy
wejściu wpadłam na mamę i Wojtka, za nimi ciągnął się Bartek. Żadne z nich nic
nie powiedziało, Wojtek tylko rzucił ze będą czekać w samochodzie. Kupiłam
paczkę piegusków oraz kubek kawy z mlekiem i cukrem i wróciłam do samochodu.
***
Do
Ełku dojechaliśmy po 20, wiec do szpitala nie mogłam już iść. Miałam tylko
nadzieję że jutro nie będzie za późno.
________________________________________________________________________
________________________________________________________________________
Ehh... Strasznie zepsułam ten rozdział ;/
Przepraszam.
Mam nadzieję że następny wyjdzie mi lepiej . ; ))
E . ;P
Mini. 6 komentarzy = rozdział, inaczej nie dodam ; ))
SUPER! z niecierpliwością czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńNastępny! i to bez gadania!
OdpowiedzUsuńsuper oby przeży ł . :d
OdpowiedzUsuńWcale go nie spaprałaś! Jest normalny to znaczy ładny.Nadal mam nadzieje tak samo jak Tośka , żę Gabryś będzie żył !
OdpowiedzUsuńBuussi
rozdział jest spoko. czekam na następny ! ;)
OdpowiedzUsuńooo! oby Gabryś żył! on jest cudowny. ;3. prosze! nie uśmieracaj go !
OdpowiedzUsuńNie lubie tego Gabrysia, dobrze będzie jak umrze. A wy sie patrzycie tylko na jego wygląd. -.-
OdpowiedzUsuń