środa, 15 sierpnia 2012

Rozdział dwudziesty drugi


-Dzwoniła jego mama. Miał wypadek i w ciężkim stanie trafił do szpitala.
Dopiero po chwili zaczęłam rozumieć sens słów mojej mamy. Do oczu napłynęły mi łzy. Agnieszka mówiła dalej.
-Do tej pory nie odzyskał przytomności.
-Mamo... -zaczęłam i poczułam w gardle rosnącą gule. Nie wytrzymałam po moich policzkach popłynęły słone krople. -Jaki wypadek? -ledwo usłyszałam własne słowa.
-Rozbił się na skuterze. Tosiu, trzeba mieć nadzieję. On z tego wyjdzie, to dzielny chłopak. -pocieszała mnie mama.
-Tak... -powiedziałam -Na pewno. -i wierzchem dłoni wytarłam policzki.
-Niedługo przyjedzie po nas Wojtek. Jesteś spakowana?
-Tak. Raczej tak. Pójdę sprawdzić. Chodź ze mną. -zwróciłam się do Bartka, który stał za mną z przerażoną miną.
W ciszy pokonaliśmy schody i korytarz prowadzący do mojego pokoju. Gdy zamknęłam za nami drzwi nie wytrzymałam, rzuciłam się Bartkowi na szyję i zaczęłam płakać.
-Cii...Spokojnie. -powiedział głaszcząc mnie po plecach. -Będzie dobrze zobaczysz.
-A jeśli nie? A jeśli nie zdążymy dojechać do Ełku na czas? Jeśli już nigdy nie usłyszę jego głosu? -zasypałam go pytaniami, na które Bartek nie mógł znać odpowiedzi.
-Tosia, uspokój się, proszę.
Wzięłam głęboki wdech, potem wypuściłam powietrze nosem i jeszcze raz, i jeszcze. Bartek wytarł moje policzki i pocałował mnie w czoło.
-Już dobrze. Teraz pomyśl czy jesteś na pewno spakowana.
Szybko przemyślałam co mam w małej walizce, która wczoraj ledwo się domknęła. Postanowiłam wyjąć z niej baleriny i sukienkę, którą planowałam założyć jutro. Na ich miejsce wrzuciłam szybko byle jakie ciuchy, które nawinęły mi się pod ręce. Zaczęłam szarpać się z zamkiem, jednak moja próba zamknięcia walizki nie wychodziła zbyt dobrze. Robiłam to zbyt nerwowo, a do tego nie wkładałam w to dużo siły, ponieważ jej nie miałam.
-Ja to zrobię. -zaoferował się Bartek.
-Dzięki -powiedziałam oddając walizkę w jego ręce ja tym czasem długo nie myśląc wysypałam ze szkolnej torby całą zawartość i w pośpiechu wrzucałam do niej wszystko co mogło mi się przydać w Ełku. Na koniec chwyciłam z biurka prezent i zakomendowałam że możemy iść już na dół. Bartek wziął moją walizkę, a ja otworzyłam mu drzwi. Nie sprawdziłam nawet czy aby na pewno niczego nie zapomniałam, tylko pędem zbiegłam na dół. W salonie czekał już Wojtek.
-Cześć. Jedziemy? -zapytałam, próbując uniknąć jego pocieszeń lub pytań.
-Jeśli jesteś już gotowa to nie widzę przeszkód. -powiedział uśmiechając się do mnie pocieszająco. Bartek poszedł otworzyć samochód i zapakować moja walizkę do bagażnika. Wzięłam Lolę na ręce chwyciłam smycz wiszącą na wieszaku i również wymaszerowałam z domu. Zajęłam miejsce na tylnym siedzeniu obok Bartka. Podróż strasznie się dłużyła. Siedziałam zapatrzona w krajobraz a w mojej głowie kłębiły się miliony myśli. W połowie drogi do Ełku oczy zaczęły mi się przymykać i w końcu odpłynęłam. Jednak mój odpoczynek nie trwał długo, ponieważ uderzyłam głową o szybę. Mama odwróciła się do tyłu, a Wojtek spojrzał w lusterko.
-Nic się nie stało? -zapytała rodzicielka.
-Nic.
-Uważaj skarbie.
-Yhym. -odparłam i po chwili znów odleciałam. Tym razem udało mi się pospać trochę dłużej. Obudziłam się dopiero gdy staliśmy na jakiejś stacji. Nikogo nie było w samochodzie, tylko ja i Lola. Nagle poczułam ogromną chęć na coś słodkiego i kubek ciepłej kawy. Wyjęłam więc z torby portfel i wyszłam z samochodu. Przejrzałam się w szybie, żeby sprawdzić czy nie wystraszę ludzi. Byłam blada jak kreda, miałam lekko popuchnięte i zaczerwienione oczy. Zupełnie jak nie ja. Głośno westchnęłam, poprawiłam sweterek i ruszyłam w kierunku sklepu. Przy wejściu wpadłam na mamę i Wojtka, za nimi ciągnął się Bartek. Żadne z nich nic nie powiedziało, Wojtek tylko rzucił ze będą czekać w samochodzie. Kupiłam paczkę piegusków oraz kubek kawy z mlekiem i cukrem i wróciłam do samochodu.
***
Do Ełku dojechaliśmy po 20, wiec do szpitala nie mogłam już iść. Miałam tylko nadzieję że jutro nie będzie za późno.
________________________________________________________________________
Ehh... Strasznie zepsułam ten rozdział ;/ 
Przepraszam. 
Mam nadzieję że następny wyjdzie mi lepiej . ; )) 
E . ;P 
Mini. 6 komentarzy = rozdział, inaczej nie dodam ; ))

7 komentarzy:

  1. SUPER! z niecierpliwością czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Następny! i to bez gadania!

    OdpowiedzUsuń
  3. super oby przeży ł . :d

    OdpowiedzUsuń
  4. Wcale go nie spaprałaś! Jest normalny to znaczy ładny.Nadal mam nadzieje tak samo jak Tośka , żę Gabryś będzie żył !
    Buussi

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział jest spoko. czekam na następny ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ooo! oby Gabryś żył! on jest cudowny. ;3. prosze! nie uśmieracaj go !

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie lubie tego Gabrysia, dobrze będzie jak umrze. A wy sie patrzycie tylko na jego wygląd. -.-

    OdpowiedzUsuń