Przekręciłam klucz w zamku i pchnęłam drzwi. Moim oczom
ukazał się przestrzenny duży holl i od razu poczułam zapach remontu. Świeżo
malowane ściany były w kolorze ciemnego beżu z dodatkami brązu. Podłoga była wyłożona dużymi kafelkami w
kolorze wanilii. Wszystko razem wyglądało świetnie. Po lewej stronie były schody na górę gdzie
znajdował się mój pokój, którego widoku nie mogłam się doczekać. Po mojej
prawej stronie na ścianie przymocowany był wieszak. Pod nim stała mała pufa,
podobna do tych, które można spotkać w sklepie z butami. A tuż obok niej szafka, która już czekała na
nasze buty. Na wprost drzwi wejściowych widniało wejście do salonu, a na
ścianie prostopadłej do niego wejście do kuchni. Były jeszcze jedne drzwi które
jak się domyśliłam prowadziły do dolnej toalety. Ruszyłam w stronę sypialni. Przechodząc przez
przed pokój kątem oka zauważyłam że w salonie stoją kartony z naszymi rzeczami.
Zaintrygowało mnie jak one się tu znalazły, przecież mama nie dałaby kluczy
ekipie od przeprowadzek. A może przyszły same? Odstawiłam jednak sprawę
chodzących kartonów na dalsze półki mojego umysłu i powędrowałam schodami na
górę, a moimi śladami Lola. Tam również przywitały mnie beżowe ściany jednak
nie było tu wkomponowanego brązu. Podłogę, jak również schody pokrywała
wykładzina dywanowa w kolorze podobnym do terakoty w przedpokoju. Przeszłam przez
korytarz. Pierwsze drzwi po lewej prowadziły jeśli się nie myliłam do pokoju
gościnnego, drugie znajdowały się po przeciwnej stronie i prowadziły do wspólnej
toalety. Za trzecimi krył się mój pokój. Nacisnęłam na klamkę i pchnęłam drzwi.
Moim oczom ukazał się duży pokój. Ściany były puste ponieważ to ja musiałam
postanowić jaka farba na nich spocznie. Pod ścianą stało duże łóżko z metalową
ramą. Od razu przypadło mi do gustu. Podłogę pokrywały orzechowe panele,
podobne do tych w naszym dawnym salonie. Światło dzienne wpadało do tego pomieszczenia
przez ogromne okno podzielone na cztery „kolumny”, a na parapecie zrobione było siedzenie o jakim
zawsze marzłam. Na ścianie po prawej
stronie znajdowały się dwie pary drzwi. Podeszłam do tych do których miałam
najbliżej i weszłam do środka. Pomieszczeniem tym okazała się być łazienka. Na ścianach
leżały czarne kafelki a na podłodze białe. Nad umywalką wisiało duże lustro nad
którym zamieszczone były dwie małe lampki. Reszta jak chyba w innych łazienkach, spora
wanna oraz sedes. Na podłodze leżał czarny dywanik . Zamknęłam za sobą drzwi i udałam się do
mojego królestwa – garderoby. Pokoik był wystarczająco duży by pomieścić moje
ciuchy. Całe ściany zajmowały półki i wieszaki, a na dole było miejsce na moje
ukochane buciki. W kąciku stało wysokie lustro w czarnej ramie. Ściany były w
kolorze bladego różu, a na podłodze leżał brązowy dywan. Wszystko było idealne.
Nie mogłam uwierzyć że od dzisiaj będę tu mieszkać.
Zeszłam na dół zwiedzić
dolną część domu. W salonie pełnym kartonów przy stole siedziała już
mama z kubkiem kawy. Tu ściany były koloru czerwonego co mnie zdziwiło,
ponieważ czerwień to według mnie bardzo odważny kolor, ale nie powiem ta
kompozycja mi się spodobała. Czarne panele na podłodze idealnie zgrywały się z wyzywającym
kolorem. Na posadzce leżał nieduży dywan
z motywem zebry. Meble, czyli kanapa i dwa fotele tak samo jak panele były w
kolorze czarnym, a na kanapie leżały dwie poduszki z takim samym motywem. Miedzy siedzeniami stała ława ze szklanym
blatem.
-Podoba się? –zapytała mama w przerwie między łykami kawy.
-No jasne jest cudownie. Zaniosę teraz swoje rzeczy do
mojego pokoju, a potem może zacznę się rozpakowywać. –odpowiedziałam jej robiąc
krok w stronę kartonów i wypatrując które są moje.
-Okej. A wymyśliłaś już co chcesz zrobić w pokoju?
-eh… Jeszcze nie ale pomyślę i może nawet jutro dam Ci
odpowiedź.
-Dobra.
Tak jak powiedziałam wzięłam się za wnoszenie kartonów na
górę. Poszło niby szybko ale tak naprawdę minęła godzinka zanim wszystko
pojawiło się w moim pokoju, ponieważ kartonów było sporo. Nudziło mi się więc
zaczęłam rozpakowywanie i wieszanie ciuchów na wieszaki oraz układanie na
półkach. Szło mi bardzo wolno ale
przynajmniej skracałam sobie nudę. Gdy rozpakowałam już około jedną czwartą
wszystkich ciuchów. Usłyszałam głos mamy.
-Kochanie możesz zejść na dół? –wrzasnęła z dołu
rodzicielka.
-Idę! –odpowiedziałam jej również wrzaskiem i ruszyłam na
dół. Domyśliłam się że siedzi ona w
salonie więc właśnie ta weszłam. Na kanapie siedział przystojny blondyn, na oko
w wieku mojej mamy lub trochę starszy.Na mój widok wstał i miło się do mnie uśmiechnął.
-Tosia, poznaj Wojtka. Wojtek, to moja córka Tośka.
Dzisiaj tak trochę dużo opisów.
Szok! .
Kim jest Wojtek? Jak myślicie?
Od razu mówię ze on nie był on zaplanowaną postacią. xd
E. ; P
łaaaał :D ciekawe to zakonczenie ;d to zapewne nowy facet jej mamy, co? :D
OdpowiedzUsuń