Siedziałam na łóżku z laptopem na kolanach, gdy nagle
usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Spojrzałam na zegarek 14:40 Uff. Już
niedługo.
-Proszę!- krzyknęłam.
-Słuchaj mam dla ciebie niespodziankę- powiedziała mama wsadzając
głowę do mojego pokoju.
-Jaką?
-Chodź do salonu.
-O Boże. Dobrze już idę . –mama wyszła, a ja odstawiłam laptopa
i leniwie zgrzebałam się z łóżka. Ciekawe co takiego chce mi pokazać. Weszłam
do salonu, kobieta siedziała już tyłem do mnie przy jakimś kartonie. Wspaniała
niespodzianka, kartony! Ostatnio często je widzę. Podeszłam bliżej i nagle
usłyszałam dziwny pisk. Szybkim krokiem
podeszłam do rodzicielki i usiadłam obok niej. W kartonie siedziała mała biała
kuleczka.
-Podoba Ci się?
-Ale jak to? To dla mnie? Piesek? Żartujesz? –Zasypałam ją
pytaniami.
-Nie nie żartuje i tak owszem jest Twój. To w ramach
przeprosin. –powiedziała mama.
-Jejku! Dziękuję. – wzięłam kuleczkę na ręce. Była taka
malutka ze mieściła mi się w dwóch rękach. –Jaka Ty słodka.
-To dobrze ze Ci się podoba.
-Mogę wyjść z nią na podwórko? Pokaże ją Karinie.
-No jasne.
-Ale czekaj, a smycz obroża itp?
-Nie martw się kupiłam wszystko. Trzymaj –powiedziała podając mi smycz i
malutką różową obróżkę. Założyłam buty i ubrałam mojego nowego członka rodziny
i wyszłam z domu. Na klatceTRzymajac na rękach pupila wykręciłam szybko numer
do Kariny.
-Jak chcesz to możesz już przyjść- powiedziała odbierając po
pierwszym sygnale.
-Nie. Jeszcze nie, ale Ty się ubieraj i migiem schodź na
dół. Muszę Ci kogoś przedstawić.
-Okej zaraz będę.
Wyszłam przed blok i postawiłam malucha na trawie. Najpierw
zaczęła robić nie pewne kroki, a potem zaznajamiać się z terenem.
-Hej! –usłyszałam głos idącej w moją stronę przyjaciółki.-
Jejku! Jaka słodka. Mama Ci kupiła?
-No. Dziwne nie?
-Ostro, ale jaka śliczna.
Poszłyśmy na krótki spacerek i gdy nagle zorientowałyśmy się
która jest godzina, niemalże biegiem wróciłyśmy do domu. Na szczęście nie
zaszłyśmy daleko. Wparowałam do mieszkania i przekazałam mamie pieska. Jutro zastanowię się jak ją nazwać. –pomyślałam.
Włożyłam do torby sukienkę, która przygotowałam oraz małą czarną torebkę. Na
nogi od razu włożyłam szpilki żeby nie nosić dziesięciu par. Wychodząc z pokoju
spojrzałam na zegarek 16:16 ktoś o mnie myśli. Ciekawe tylko kto.
Za pięć minut byłam już pod mieszkaniem Kariny. Zapukałam.
Drzwi otworzyła mi Amelka- młodsza siostra Kariny.
-Hej. –przywitała mnie mała ze słodkim uśmieszkiem.
-Siemanko. –opowiedziałam jej również z uśmiechem, choć
zapewne mój nie był tak słodki jak jej.
-Spadaj mała. –powiedziała zjawiając się nagle Karina. Miała
na sobie tylko rajstopki i dużą koszulkę sięgającą jej do pół uda. Część włosów
miała zebrane i spięte z tyłu a resztę rozpuszczone. Gestem powiedziała mi ze
mam iść do niej do pokoju. Tak więc zrobiłam.
-Muszę zrobić Ci coś z włosami. – powiedziała gdy zamknęłam
za sobą drzwi. – ale nie martw się zaraz cos wymyślę. Musimy się streszczać.
Leć się ubierz, ja też się ubiorę a potem zabiorę się za Ciebie.
-Okej. Wyjęłam z torby sukienkę i pomaszerowałam do
łazienki. Szybko mi poszło i zaraz byłam z powrotem. Karina też zdążyła się ubrać,
gdy weszłam do pokoju stała już uśmiechnięta w czerwonej sukience. Wyglądała
ślicznie. Częściej powinna się tak ubierać.
-Jejku jak ślicznie wyglądasz. –powiedziałam.
-Ty też nie gorsza. Dobra maleńka, siadaj bo mamy mało
czasu. -powiedziałą pokazując mi krzesło przed sobą. Zajęłam wiec wskazane
miejsce. –Hmm.. Malować Cie nie trzeba bo i tak jesteś piękna, ale coś zrobię
zaraz z włosami.. Wiem! Loczki. Co ty na to?
-Okej. Mi pasuje. –I dziewczyna zabrała się do roboty. Moje włosy
szybko się układają więc dużo czasu nie minęło i zaraz byłyśmy gotowe. Założyłyśmy
buty. (buty kariny)
-Mój tato nas zawiezie.
-Aż tak daleko? –zapytałam .
-Nie, ale z zawiązanymi oczami byś nie doszła i to jeszcze
na szpilkach.-dziewczyna się zaśmiała .
-Słucham?
-No… Tato! Już jesteśmy gotowe.
Zeszłyśmy na dół i udałyśmy się w stronę samochodu. Tata
Kariny również za moment się pojawił. Wsiadłyśmy do samochodu i Karina wyjęła z
torebki bandankę i nie słuchając moich protestów zawiązała mi oczy. Całą drogę
mnie zagadywała a ja tylko przytakiwałam udając obrażoną. Nagle poczułam że samochód się zatrzymał.
-Jesteśmy na miejscu. –powiedziała dziewczyna i pomogła mi
wysiąść z auta. –Pa tato.
-Na razie dziewczynki, miłej zabawy.- Rzucił przez otwarte
okno samochodu i odjechał. Karina rozwiązała chustę. Stałyśmy przed domem
Olafa.
Przepraszam za zepsucie rozdziału.
i dziękuję za 400 wejść. : *
Ps. Nowe zdj Kariny.
E.
Śliczny blog, podziwiam to co piszesz. Pozdrawiam i obserwuję już twojego bloga ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję, nawet nie wiesz jak miło czytać takie komentarze. ;)
Usuń