sobota, 17 marca 2012

Rozdział ósmy


Czwartek, już jutro wyjeżdżamy. Wczoraj po powrocie od Olafa pojechałyśmy z mamą do babci i reszty rodziny, żeby się pożegnać. Nie obyło się oczywiście bez łez. Dzisiaj cały dzień miało mi zająć pakowanie się. Rano postanowiłam że nie będę się nawet przebierać i zostanę w piżamie. Czasem robiłam sobie przerwy w pakowaniu żeby popisać na fejsie z ludźmi, zjeść coś, albo po prostu posiedzieć.  Musiałam wszystko spakować dzisiaj, ponieważ jutro wyjeżdżałyśmy o 14, a wcześniej chciałam jeszcze pożegnać się z przyjaciółmi. Około godziny 15 postanowiłam się ubrać i wyjść z Lolą-tak nazwałam mojego piseka- na spacer. Długo mi to nie zajęło i już niedługo znów siedziałam przed kartonami .
*Oczami Gabrysia*
Już jutro Tośka wyjeżdża. Stracę miłość mojego życia. Teraz żałuję że nigdy jej nie powiedziałem co czuję . Postanowiłem wiec jutro zabrać się z nią na spacer. Planowaliśmy spotkać się wszyscy razem o 10, wymyśliłem że zajdę po nią godzinę wcześniej. Kupiłem jej mały drobiazg.  Cały czwartek snułem się po domu. Tata w pewnym momencie nie wytrzymał.
-Co ci dzisiaj jest dzieciaku?! Dlaczego nie pójdziesz gdzieś z Olafem? To przez wyjazd tej Malinowskiej?
-Tosi tato, ona ma imię! I tak w pewnym sensie tak.-odwróciłem się na pięcie i poszedłem do swojego pokoju. Nienawidziłem jak mówił na Tośkę po nazwisku, na moją Tosię. Wszedłem do pokoju zamykając za sobą drzwi Włączyłem sobie jakąś grę w którą dawno nie grałem zacząłem się na niej wyzywać. Zawsze tak odreagowywałem stres. Godziny mijały szybko. Położyłem się o 21 czyli strasznie wcześnie. Jednak nie mogłem zasnąć. Cały czas przewracałem się z boku na bok, a w mojej głowie panował totalny chaos. W końcu po długich męczarniach myśli udało mi się zasnąć.
*Oczami Tośki*
O 8 obudził mnie dźwięk mojego budzika. Miałam dwie godziny do spotkania z moimi przyjaciółmi. Wolnym krokiem udałam się do łazienki, aby wykonać poranne czynności. Zastałam tam pustkę. Na wieszaku wisiał już tylko jeden ręcznik. Z półek zniknęły wszystkie kosmetyki. Szybko zrobiłam to co miałam zrobić i opuściłam to pomieszczenie kipiące pustką. No dobra mój pokój nie był lepszy, a nawet było gorzej. Weszłam do zupełnie innego pomieszczenia niż wchodziłam jeszcze kilka dni temu. Za ścian zniknęły wszystkie zdjęcia. Na biurku stał jedynie laptop. Na łóżku leżała zmięta pościel, wszystkie półki były puste, nawet kartony znikły. Wcześnie rano była już ekipa przeprowadzkowa i wszystko zabrała. Meble zostawały tu, ponieważ po 1 tam mieliśmy mieć nowe, a po 2 mama nie zamierzała sprzedawać tego mieszkania. Spojrzałam na telefon miałam jedna nową wiadomość od Gabrysia.
Będę u ciebie pod blokiem o 9.
Jak to? Przecież jesteśmy umówieni na 10.
Na odpowiedź nie czekałam długo.
Nie pytaj po prostu przyjdź. Możesz wziać pieska bo idziemy na spacer.
Zegarek pokazywał godzinę 8:30 . Miałam więc tylko pół godziny. Na szczęście ciuchy miałam już przygotowane. Założyłam ciemne rurki, biała bokserkę oraz granatową bejsbolówkę. Włosy zebrałam w wysokiego kucyka. Nałożyłam Loli obróżkę i wyszłam. Pod klatką stał już Gabryś.
-Hej.-przywitałam się.
-Cześć Mała.- opowiedział przytulając mnie mocno. Ruszyliśmy w stronę parku. Szlismy w ciszy, żadne z nas nie zabrało głosu. Gdy doszliśmy do parku postanowiłam przerwać krępującą ciszę.
-Czemu chciałeś spotkać się wcześniej? -zapytałam
-Muszę Ci coś powiedzieć. Może usiądziemy?
-Okej.
Usiedliśmy na pobliskiej ławce. Wzięłam na kolana Lolę i spojrzałam chłopakowi w oczy.
-No wiec. Zamieniam się w słuch. –powiedziałam.
-Kocham cię.-odparł przyjaciel po chwili namysłu i spuścił wzrok.
-Ja cie też. Jesteś dla mnie jak brat.
-Nie rozumiesz mnie. Ja cie kocham tak jak chłopak kocha dziewczynę. Zawsze gdy jesteś blisko mnie mam motyle w brzuchu a moje serce zaczyna bić szybciej. Tylko Ty się dla mnie liczysz, wszystko inne dla mnie nie istnieje. - przerwał i spojrzał mi głęboko w oczy. Zauważyłam że jego już są szkliste. Po jego policzku spłynęła łza, ale szybko ją wytarł. –Powiedz coś proszę.
-Ja.. Ja nie wiem… co mam powiedzieć. Gabryś… Ja…
-Czekaj zanim cokolwiek powiesz chce Ci coś dać- przerwał mi i zaczął grzebać w kieszeni.- Zamknij oczy. – Jak kazał tak zrobiłam. Czułam że zakłada mi coś na szyję. Odruchowo wzięłam to w dłoń, otworzyłam oczy trzymałam w ręku małe srebrne serduszko z wygrawerowanym napisem „nie zapomnij…”. Po moim policzku popłynęła pierwsza łza. Rzuciłam się mu na szyję.
-Dziękuje- szepnęłam mu do ucha. –Obiecuję, że nie zapomnę, ale…
-Nie kończ proszę. Lepiej już pójdę .- Chłopak lekko mnie od siebie odepchnął i wstał. Ja również stanęłam i patrzyłam jak chłopak odchodzi, a po moich policzkach spływały łzy. Obruciłam się na pięcie i zaczęłam się oddalać gdy nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek. To był Gabryś. Wziął moją twarz w dłonie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
-Zegnaj. –powiedział i mocno mnie przytulił.-Mam nadzieję że jeszcze kiedyś się spotkamy.
-Na pewno się spotkamy, nie zapomniałabym o moim najlepszym przyjacielu.
-W to nie wątpię, co innego miałem na myśli.
-Nawet nie waż się o czymś takim myśleć!- wrzasnęłam- obiecaj mi ze nic sobie nie zrobisz!
-Dobrze, obiecuje. Do zobaczenia. –pocałował mnie w czoło, obrócił się i odszedł zostawiając mnie sama. To znaczy prawie sama, bo była ze mną Lola. Gdy ruszyłam w stronę swojego domu, całkowicie się rozmazałam. Łzy spływały mi strumieniami i gdyby nie fakt że jestem w mieście, a dookoła mnie są ludzie rzuciłabym się na ziemię i zaczęła walić nogami o chodnik, jak małe dziecko wymuszające na mamie upragnioną zabawkę. 

Jejku! Dziękuję za wszystkie wejścia i komentarze. 
Kocham was noo! . 
A rozdział jakis jest, a jaki ? 
Oceńcie sami. 
E.. 

2 komentarze:

  1. Fajnie piszesz ;)
    Życzę Ci kolejnych świetnych postów ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na nasteony rodzial jak zwykle swietny.

    OdpowiedzUsuń