sobota, 10 marca 2012

Rozdział pierwszy.


Gdy weszłam do pokoju po długim wakacyjnym dniu, spędzonym z przyjaciółmi rzuciłam się na łóżko. Byłam tak zmęczona ze nie miałam na nic ochoty.  Leżałam tak chwile wpatrzona w sufit, aż wreszcie z transu wyrwał mnie dźwięk sygnalizujący przyjście sms’a. Leniwie podniosłam się z łóżka i zaczęłam grzebać w torbie w poszukiwaniu telefonu.  Na wyświetlaczu widniał napis „ 1 nowa wiadomość od: Gabryś” .
Jutro wycieczka rowerowa! Tylko się wyśpij Mała.
No cudownie czyli jutro znów wrócę do domu padnięta jak pies. Ale przynajmniej nie będzie nudno.  Ciekawiło mnie co oni znowu wymyślili i gdzie tym razem nas zaciągną. Postanowiłam wiec dzisiaj położyć się szybciej spać. Była już prawie 21. Chwyciłam więc moje spodnie od pidżamy oraz luźną bluzkę i udałam się do łazienki. Wlałam do wanny letniej wody, bo choć uwielbiałam gorące kąpiele dzisiaj było zdecydowanie na taką za ciepło. Szybko się wykąpałam i już niedługo leżałam w moim łóżeczku. Z zaśnięciem nie było trudno. Byłam tak padnięta ze oczy zaczęły mi się zamykać już po kilku minutach.
***
Obudziły mnie promienie słońca przedostające się do mojego pokoju przez szyby dużych okien. Niechętnie otworzyłam oczy. Spojrzałam na zegarek była godzina siódma. Przeciągnęłam się leniwie i usiadłam na łóżku podkulając nogi do klatki piersiowej. Dobra, leniu! Marsz do łazienki. –rozkazał mi mój wewnętrzny głos. Posłuchałam się więc go i szybko wykonałam to co mi nakazał. Zgrzebałam się z łóżka i poczłapałam w stronę łazienki. Zebrałam wszystkie włosy w niedbałego koka żeby ich nie zamoczyć podczas mycia i zabrałam się za to po co tu przyszłam. Nałożyłam na szczoteczkę sporą ilość pasty i zaczęłam szorować moje ząbki. Zrobiłam to sprawnie. Wymyłam twarz oraz oczyściłam ją tonikiem i wróciłam z powrotem do pokoju. Otworzyłam swoją dużą szafę i zaczęłam zastanawiać się co założyć. Jechaliśmy rowerami i z tego co mi się wydawało dzisiaj miało być też upalnie tak jak wczoraj. Postanowiłam włożyć więc szorty z flagą USA i szarą tunikę bez rękawka. Pod spód postanowiłam założyć też strój kąpielowy, ponieważ nie wiedziałam gdzie jedziemy. Przezorny zawsze ubezpieczony.-pomyślałam. Zaplotłam sobie szybko kłosa na bok. Opróżniłam moją torbę i zaczęłam zastanawiać się co ze sobą zabrać. Wrzuciłam do niej mój ręcznik oraz portfel by po drodze zajechać do sklepu po napój. Chwyciłam za telefon, powiesiłam sobie torbę na ramie i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Weszłam do salonu w którym siedziała mama pochłonięta oglądaniem programów kulinarnych. Ściany tu były koloru żółtego co sprawiało że pokój wydawał się bardziej żywy. Na środku stała prostokątna ława, a przy niej 2 fotele i kanapa naprzeciwko na dębowym regale, który ciągnął się przez prawie całą długość ściany stał telewizor.
-Hej- odezwałam się.
-Cześć skarbie – powiedziała nie odrywając wzroku od telewizora.
-Przepraszam już Ci nie przeszkadzam. Chciałam tylko powiedzieć że wychodzę. –rzuciłam przechodząc z salonu do kuchni i chwytając z koszyczka z owocami czerwone jabłko.
-Gdzie lecisz? –krzyknęła nie zauważając że zdążyłam już wrócić do salonu.
-Jedziemy na wycieczkę rowerową .
-Okej. Miłej zabawy. –powiedziała odrywając się wreszcie od telewizora i posyłając mi czuły uśmiech.
-Dzięki.
Poszłam jeszcze na chwilę do swojego pokoju i chwyciłam z biurka moją ukochaną lustrzankę. Wsadziłam ją do torby i wymaszerował z pokoju chwytając jeszcze po drodze krem z filtrem, ponieważ nie miałam najmniejszej ochoty znów zjarać się tak jak rok temu.  W korytarzu nałożyłam na nogi moje vansy i ruszyłam w stronę drzwi
-Pa mamo! –krzyknęłam otwierając je.
-Cześć Kochanie! –odkrzyknęła mama.
Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
-Tak? –zapytałam.
-Ja jestem już pod twoją klatką. –usłyszałam głos Kariny.
-Okej. Ja właśnie schodzę.
-Spoko. Wiesz jestem dla ciebie tak dobra ze zaszłam do Twojego garażu i przyprowadziłam Twój rower.
-Dziękuję.
-Jest za co.- dziewczyna zaśmiała się i rozłączyła.  Przed klatką oczywiście tak jak powiedziała, czekała już na mnie przyjaciółka.
-Siemaa .
-No cześć- powiedziałam biorąc od niej mój rower.
-To jedziemy po chłopaków. – powiedziała Karina wsiadając na rower. Ja również wsiadłam i zaraz potem byłyśmy już w drodze do domu Olafa gdzie miał być też Gabryś. 


 
Rozkręcam się dopiero, ale mam nadzieje że wam sie choć trochę spodoba.  ;) 
Za błędy wielkie sory . ; p 
E.

1 komentarz:

  1. Początek jest fajny, nie narzekam. Z powodu fajnej lektury nie zwracałam uwagi na to czy są jakieś błędy. :)

    OdpowiedzUsuń