Gdy weszłam do pokoju po długim wakacyjnym dniu, spędzonym z
przyjaciółmi rzuciłam się na łóżko. Byłam tak zmęczona ze nie miałam na nic ochoty. Leżałam tak chwile wpatrzona w sufit, aż wreszcie
z transu wyrwał mnie dźwięk sygnalizujący przyjście sms’a. Leniwie podniosłam
się z łóżka i zaczęłam grzebać w torbie w poszukiwaniu telefonu. Na wyświetlaczu widniał napis „ 1 nowa
wiadomość od: Gabryś” .
Jutro wycieczka rowerowa! Tylko się wyśpij Mała.
No cudownie czyli
jutro znów wrócę do domu padnięta jak pies. Ale przynajmniej nie będzie nudno. Ciekawiło mnie co oni znowu wymyślili i gdzie tym
razem nas zaciągną. Postanowiłam wiec dzisiaj położyć się szybciej spać. Była
już prawie 21. Chwyciłam więc moje spodnie od pidżamy oraz luźną bluzkę i
udałam się do łazienki. Wlałam do wanny letniej wody, bo choć uwielbiałam
gorące kąpiele dzisiaj było zdecydowanie na taką za ciepło. Szybko się
wykąpałam i już niedługo leżałam w moim łóżeczku. Z zaśnięciem nie było trudno.
Byłam tak padnięta ze oczy zaczęły mi się zamykać już po kilku minutach.
***
Obudziły mnie
promienie słońca przedostające się do mojego pokoju przez szyby dużych okien.
Niechętnie otworzyłam oczy. Spojrzałam na zegarek była godzina siódma. Przeciągnęłam
się leniwie i usiadłam na łóżku podkulając nogi do klatki piersiowej. Dobra, leniu! Marsz do łazienki. –rozkazał
mi mój wewnętrzny głos. Posłuchałam się więc go i szybko wykonałam to co mi nakazał.
Zgrzebałam się z łóżka i poczłapałam w stronę łazienki. Zebrałam wszystkie
włosy w niedbałego koka żeby ich nie zamoczyć podczas mycia i zabrałam się za
to po co tu przyszłam. Nałożyłam na szczoteczkę sporą ilość pasty i zaczęłam
szorować moje ząbki. Zrobiłam to sprawnie. Wymyłam twarz oraz oczyściłam ją
tonikiem i wróciłam z powrotem do pokoju. Otworzyłam swoją dużą szafę i zaczęłam
zastanawiać się co założyć. Jechaliśmy rowerami i z tego co mi się wydawało
dzisiaj miało być też upalnie tak jak wczoraj. Postanowiłam włożyć więc szorty
z flagą USA i szarą tunikę bez rękawka. Pod spód postanowiłam założyć też strój
kąpielowy, ponieważ nie wiedziałam gdzie jedziemy. Przezorny zawsze ubezpieczony.-pomyślałam. Zaplotłam sobie szybko kłosa na bok. Opróżniłam moją torbę i
zaczęłam zastanawiać się co ze sobą zabrać. Wrzuciłam do niej mój ręcznik oraz portfel
by po drodze zajechać do sklepu po napój. Chwyciłam za telefon, powiesiłam sobie
torbę na ramie i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Weszłam do salonu w
którym siedziała mama pochłonięta oglądaniem programów kulinarnych. Ściany tu
były koloru żółtego co sprawiało że pokój wydawał się bardziej żywy. Na środku
stała prostokątna ława, a przy niej 2 fotele i kanapa naprzeciwko na dębowym
regale, który ciągnął się przez prawie całą długość ściany stał telewizor.
-Hej- odezwałam się.
-Cześć skarbie –
powiedziała nie odrywając wzroku od telewizora.
-Przepraszam już Ci
nie przeszkadzam. Chciałam tylko powiedzieć że wychodzę. –rzuciłam przechodząc
z salonu do kuchni i chwytając z koszyczka z owocami czerwone jabłko.
-Gdzie lecisz? –krzyknęła
nie zauważając że zdążyłam już wrócić do salonu.
-Jedziemy na wycieczkę
rowerową .
-Okej. Miłej zabawy. –powiedziała
odrywając się wreszcie od telewizora i posyłając mi czuły uśmiech.
-Dzięki.
Poszłam jeszcze na chwilę do swojego pokoju i chwyciłam z
biurka moją ukochaną lustrzankę. Wsadziłam ją do torby i wymaszerował z pokoju
chwytając jeszcze po drodze krem z filtrem, ponieważ nie miałam najmniejszej
ochoty znów zjarać się tak jak rok temu. W korytarzu nałożyłam na nogi moje vansy i
ruszyłam w stronę drzwi
-Pa mamo! –krzyknęłam otwierając je.
-Cześć Kochanie! –odkrzyknęła mama.
Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi usłyszałam dźwięk mojego
telefonu.
-Tak? –zapytałam.
-Ja jestem już pod twoją klatką. –usłyszałam głos Kariny.
-Okej. Ja właśnie schodzę.
-Spoko. Wiesz jestem dla ciebie tak dobra ze zaszłam do
Twojego garażu i przyprowadziłam Twój rower.
-Dziękuję.
-Jest za co.- dziewczyna zaśmiała się i rozłączyła. Przed klatką oczywiście tak jak powiedziała,
czekała już na mnie przyjaciółka.
-Siemaa .
-No cześć- powiedziałam biorąc od niej mój rower.
-To jedziemy po chłopaków. – powiedziała Karina wsiadając na
rower. Ja również wsiadłam i zaraz potem byłyśmy już w drodze do domu Olafa
gdzie miał być też Gabryś.
Rozkręcam się dopiero, ale mam nadzieje że wam sie choć trochę spodoba. ;)
Za błędy wielkie sory . ; p
E.
Początek jest fajny, nie narzekam. Z powodu fajnej lektury nie zwracałam uwagi na to czy są jakieś błędy. :)
OdpowiedzUsuń