-Ja Agnieszka biorę Ciebie Wojciechu za męża i ślubuję Ci
miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmieci.
Tak mi dopomóż panie Boże wszechmogący w trójcy jedyny i wszyscy święci. –mama
uśmiechając się promiennie i patrząc prosto w oczy swojemu ukochanemu powtarzała
po księdzu słowa przysięgi małżeńskiej. Słyszałam jak jej głos drżał, chyba był
to skutek radości, ale wiedziałam też że mama myślała w tej chwili o tym jak
kilkanaście lat temu wypowiadała te słowa w stronę mojego taty. Od dłuższego
czasu o nim myślała, ale starała się tego po sobie nie pokazywać. Zdarzyło jej
się jednak kilka razy powiedzieć do Wojtka ‘Karol’ on jednak dobrze to rozumiał
i nie miał jej tego za złe. Wojtek nie był rozwodnikiem, żył w wolnym związku
jednak kilka lat po narodzinach Bartka ten związek zaczął się psuć. Matka
Bartka zaczęła pić i olewać dom i rodzinę. Na początku wydawało mu się że ją z
tego wyciągnie jednak sprawy zaszły za daleko i Wojtek zabrał syna i
przeprowadził się do Sopotu. Sąd zabrał kobiecie jakiekolwiek prawa do opieki
nad synem, a ona przepadła jak kamień w wodę.
Gdy msza dobiegła końca i para była już oficjalnie
małżeństwem wszyscy goście zaczęli wychodzić przed kościół, a my zaraz za
nowożeńcami wyszliśmy przez środek kościoła. W progu małżeństwo zostało
obsypane ryżem oraz płatkami śniegu spadającymi z nieba. Zaraz potem wszyscy
goście rzucili się z kwiatami i prezentami żeby złożyć życzenia. Podarunki
trafiały w nasze ręce, a my podawałyśmy je wujkowi który pakował wszystko do samochodu.
Gdy już zrobiło się trochę luźniej zostawiłam Karinę i Anię do pomocy mamie, a
sama udałam się z Adamem i Bartkiem do samochodu który był ozdobiony kwiatami i
wstążkami. Bartek wyjął wcześniej z bagażnika auta którym jechaliśmy sznurki z
przymocowanymi na końcu puszkami po coca coli. Przywiązaliśmy je do zderzaka i
oddaliliśmy się jak gdyby nigdy nic. Na reszcie wszyscy goście udali się do
hotelu. Na miejsce ostatni dojechali
Mama i Wojtek wraz ze swoim kierowcą którym był brat Wojtka. W progu rodzice
pary młodej powitali ich chlebem i solą i zaraz potem pan młody według tradycji
przeniósł mamę przez próg. Goście otoczyli nowożeńców i każdy, oprócz maluchów
dostał kieliszek szampana.
-Jako że już wszyscy trzymamy kieliszki z szampanem w swych
dłoniach, najwyższa pora by powitać państwa w tym szczególnym dniu Agnieszki i
Wojtka. –zaczął powitanie pan z zespołu który miał poprowadzić dzisiejszą
zabawę –Witam więc wszystkich bardzo serdecznie, parę młodą, rodziców oraz
wszystkich przybyłych gości w dniu tak ważnym dla tej o to pary, w dniu, którym
powiedzieli sobie sakramentalne tak. Pozwolę sobie teraz korzystając z okazji
że wszyscy mamy w ręku szampana, wznieść pierwszy toast tego dnia za zdrowie,
szczęście i pomyślność pary, a dla was drodzy goście życzę szampańskiej zabawy
do białego rana. Na cześć pary młodej zaśpiewajmy więc gromkie ‘sto lat’.
Po toaście każdy udał się do stolików odszukując swojego
miejsca. Ja siedziałam przy stole wraz z Bartkiem, Adamem, Kariną, Anią oraz
Kubą moim rok starszym kuzynem. Chwile
po zajęciu miejsc na Sali pojawiły się elegancko ubrane młode kobietki oraz
kilku mężczyzna w białych fartuchach roznoszący ciepłe dania.
-Proszę państwa, już za chwilę zabawę weselną rozpocznie nie
kto inny jak nasza para młoda. –odezwał się po pewnym czasie prowadzący. –Oto
pierwszy taniec w wykonaniu Agnieszki i Wojtka.
W sali rozległy się oklaski, światła przygasły a reflektory
zostały skierowane na środek parkietu gdzie stała już mama ze swoim mężem. Z
głośników wydobyły się dźwięki piosenki Dany Glover ‘It is you’. Patrząc na to
jak ‘płyną’ po parkiecie przytuliłam od tylu Adama, który odwrócił się , aby
lepiej widzieć taniec. W oczach miałam łzy, a na ustach uśmiech. Nie wiem czy
to piosenka tak na mnie podziałała czy widok tego jak się kochają. Widziałam ze
Wojtek co jakiś czas szeptał coś mamie do ucha, a ona uśmiechała się wtulona w
jego tors. Wyglądali słodko i chyba nie tylko mnie wzruszyło ich widowisko. Gdy
skończyli w po pomieszczeniu rozległy się jeszcze większe oklaski. DJ zaprosił
wszystkich na parkiet i nakazał dobrze się bawić a pierwszą piosenką która
zabrzmiała, był utwór toples ‘polski ślub’.
Nie ociągając się poderwałam się z krzesła i pociągnęłam Adama na
parkiet. Oczywiście wcześniej zmieniłam buty, ponieważ na szpilkach to tańczyć
się nie da. Po pewnym czasie przyłączyła się do nas także reszta towarzystwa z
naszego stolika. Po czterech przetańczonych piosenkach udałam się do stolika
żeby się napić. Upiłam sporego łyka z mojej szklanki i ruszyłam w stronę
stolika przy którym siedziała moja rodzicielka. Objęłam ją od tyłu za szyję a
ona lekko podskoczyła.
-Przestraszyłaś mnie. –powiedziała.
-Przepraszam –zaśmiałam się. –Chciałam Ci powiedzieć ze
pierwszy taniec był przepiękny mamuś.
-Dziękuję.
-Ależ nie ma za co. Tylko dlaczego Ty nie tańczysz?
-Taka mała przerwa na picie. Rozumiesz, no nie?
Zaśmiałam się i dałam mamie buziaka w policzek. Odeszłam od
stolika i skierowałam się na parkiet. Karina tańczyła z Bartkiem, a Adam właśnie
obracał roześmianą Anię. Rozejrzałam się więc po Sali i odnalazłam wreszcie Wojtka,
który już zamierzał oddalić się od tańczącej gromadki, jednak mu na to nie
pozwoliłam. Dogoniłam go, załapałam za
rękę i zaciągnęłam na sam środek parkietu. Nie stawiał oporu. Przetańczyłam ze
swoim ojczymem –kurde jak to dziwnie brzmi- dwie piosenki, a potem oddałam go w
ramiona mamy, a sama zostałam porwana przez swojego ukochanego. Tak się złożyło
że ze wzmacniaczy wydobyła się właśnie piosenka Kancelarii ‘Zabiorę Cie właśnie
tam’. Wtuliłam się więc w Adama i popłynęliśmy razem z dźwiękami utworu.
-kocham Cię, wiesz? –szepnął mi nagle do ucha. Podniosłam
głowę do góry, tak żeby spojrzeć mu prosto w oczy.
-Ja Ciebie też, nawet nie wiesz jak bardzo. –odpowiedziałam,
a on nachylił się i złożył na moich ustach pocałunek. Tańczyliśmy dalej. Było
mi tak dobrze w jego ramionach, że dla mnie utwórz mógł się nigdy nie skończyć.
Jednak wszystko co dobre szybko się kończy i już za chwilę salą znów zawładnęły
przeboje disco polo.
Czas leciał jak szalony. Wreszcie po 21 wymknęłam się do
łazienki, aby się przebrać się w czarne legginsy oraz również czarną tunikę.
Adam także przebrał się w luźne czarne ubranie. Gdy byliśmy już gotowi dałam
znak dla DJ, że może nas zapowiedzieć. Muzyka ucichła, a w Sali zabrzmiał głos
pana Krzysztofa.
-Proszę państwa, proszę o uwagę –zaczął. –Proszę wszystkich
o zwolnienie parkietu, gdyż za chwilę będzie niespodzianka, najlepiej żebyście
usiedli do stolików, stamtąd będzie najlepszy widok.
Wszyscy rozeszli się do swoich miejsc, a zdezorientowana
mama szpecąc coś na ucho dla Wojtka przesunęła się wraz z mężem pod ścianę. Światła przygasły, a na Sali zapanował półmrok.
Cichutko wybiegłam na środek parkietu a za mną staną Adam. DJ włączył muzykę i zaczęliśmy
pokaz. Czułam na sobie wzrok wszystkich, tajemnicza energia rozrywała mnie od
środka jak przy każdym moim występie. Lubiłam to uczucie. Kątem oka widziałam
że oprócz dwóch profesjonalnych kamerzystów oraz fotografa monitorują nasz
występ także inni. Byłam zadowolona. Gdy skończyliśmy dostaliśmy aplauz na
stojąco. Mama ciągnąc za sobą Wojtka, podbiegła do mnie i mocno uścisnęła.
Zauważyłam ze jej oczy były pełne łez.
-Dziękuję –szepnęła mi do ucha. Gdy wypuściła mnie ze
swojego uścisku przytuliła również Adama. Wojtek także objął mnie swoimi
silnymi ramionami.
-To było coś pięknego powiedział.
-Brawo! –usłyszeliśmy wszyscy głos Krzysztofa i obróciliśmy się
w jego stronę. –Chapeau bas dzieciaki. Chyba zgodzą się ze mną państwo że to co
przed chwilą zobaczyliśmy było piękne. Ale teraz bawimy się dalej, zapraszam na
parkiet.
Udaliśmy się do stolika, gdzie zostaliśmy obsypani kolejnymi
podziwami. Ania była w niebo wzięta,
Kuba również, jednak on nie był tak bardzo ‘podjarany’ jak dziewczyna. Za
chwilę wzniesiony został kolejny już toast dzisiejszego dnia oraz odśpiewane
zostało tradycyjne ‘gorzko’, również po raz kolejny.
Równo o północy zaczęły się oczepiny. Na środku parkietu
postawiono krzesło na którym usiadła moja mama. Ciocia Kasia zabrała się za
wypinanie z jej włosów białego welonu, po czym zawiązała mamie oczy czarną
apaszką. Prowadzący zaprosił wszystkie panny, aby utworzyły kółeczko wokół
panny młodej. Trochę się ich zebrało, no i oczywiście ja byłam jedną z nich. Zabrzmiała
piosenka i wszystkie ruszyłyśmy po obwodzie koła . mama kiwała się w rytm, aż
wreszcie odchyliła się do tyłu i rzuciła za siebie biały materiał. Dziewczyny
rzuciły się na zdobycz, jednak tą która pierwsza złapała go w dłonie była
Karina. Mama pomogła jej wpiąć go we włosy i razem zeszły z parkietu i stanęły
na uboczu. Przyszła kolej na pana młodego. Kawalerzy ustawili się w kółeczku, a
brat Wojtka zawiązał mu oczy i zdjął z szyi muszkę. Znów zabrzmiała muzyka, a
panowie zaczęli chodzić dookoła krzesła na którym siedział pan młody. Nagle muszka
znalazła się w wysoko w powietrzu i wpadła prosto w ręce chłopaka. Los chciał żeby
tym chłopakiem był Bartek. Karina się ucieszyła, chyba na to liczyła. Wojtek
założył Bartkowi muszkę na szyję i poklepał go po plecach.
-No i mamy nową parę młodą. Zapraszamy na parkiet kochani,
musicie zatańczyć swój pierwszy taniec. –powiedział DJ i puścił piosenkę Seweryna
Krajewskiego ‘Wielka miłość’.
Na środku parkietu znaleźli się Bartek i Karina, a my utworzyliśmy
wokół nich kółko. Ci dwoje pasowali do siebie, szkoda tylko ze dzieliło ich
tyle kilometrów.
Po oczepinach zaczęły się różna zabawy i konkursy. W miarę
możliwości staraliśmy się brać udział w jak największej liczbie gier. Wraz z
Adamem wygraliśmy konkurs na taniec par. Polegał on na tym że pięć par
wylosowało karteczkę z tańcem i musieli go wykonać. Nam trafił się rock & roll.
Mieliśmy niezły ubaw. Kolejną zabawą były dobrze wszystkim znane ‘krzesła’.
Wszystkich zabaw było około 10 a my wzięliśmy udział w ponad połowie z nich i
kilka wygraliśmy. Było wesoło. Po zakończonych konkursach na salę wjechał
śliczny,kilkupiętrowy, okrągły tort, ozdobiony różyczkami oraz lawendą. Para młoda ukroiła symbolicznie pierwszy kawałek i nawzajem się
nim nakarmiła. Tort był tak samo smaczny jak i ładny. Po zjedzeniu słodkości
goście zaczęli wracać na parkiet i do białego rana bawiliśmy się tańcząc i
śpiewając. Po powrocie do domu i przebraniu się w luźniejsze cichu wszyscy
umęczeni słodko zasnęliśmy. Następnego dnia, a właściwie tego samego dnia po
południu w naszym domu odbyły się poprawiny. Oczywiście większości gości już
nie było gdyż musieli tego dnia wracać do swoich domów. Na dole w salonie
rządzili dorośli, a na górze w moim pokoju siedzieliśmy my-młodzież. Po cichu
przemyciliśmy szampana i bawiliśmy się prawie tak samo jak towarzystwo piętro
niżej, rozmawialiśmy, śmialiśmy się a nawet tańczyliśmy. Dawno się tak nie
bawiłam. I pomyśleć ze za kilka dni sylwester…
Tyle się w tym roku zmieniło w moim życiu. Przeprowadzka,
nowy dom, przyjaciele, nowa szkoła, śmierć bliskiej mi osoby, ślub mamy, Adam...
Mam nadzieję że te zmiany były dla mnie bardzo dobre, pomimo tych wszystkich
łez, które wylałam. Jednak mimo niepowodzeń szłam dalej i chyba wyszło mi to na
dobre.
*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*_*
Nie wierzę że to już koniec. o.O Jednak strasznie się cieszę, że wreszcie udało mi się to dokończyć i mam to już za sobą. Będzie mi Was brakowało. : )) Dziękuję wam serdecznie za wszystkie te miłe motywujące komentarze, za te wszystkie odwiedziny. <3 Oczywiście będę teraz pisać co innego, a mianowicie skupie sie na Bliźniaczej sile, a także zdradzę Wam że zaczęłam pisać inna książkę, jednak najprawdopodobniej nie będziecie mogli jej przeczytać gdyż nie chcę jej publikować w internecie, może kiedyś, ale nie teraz.
Tak więc jeszcze raz bardzo Wam dziękuję i zapraszam do czytania i obserwowania tego BLOGA. Nie wykluczam również opcji że kiedyś pojawi się kontynuacja historii Tośki. : )
A tu możecie zobaczyć jak wyglądała choreografia Adama i Tosi. LINK
-E
Tak mi przykro że już koniec tego opowiadania ;( Będzie mi brakowac codziennego wyczekiwania na rozdział, komentowania. Pisz dalej bo świetnie ci to wychodzi. Tak jak mówisz, może kiedyś jeszcze wrócisz do Tośki a wtedy mnie poinformuj bo kocham twoje opowiadania ♥ Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam ostatnie zdanie więcej, niż trzy razy. Niezwykle jest mi szkoda, że to już koniec, bo bardzo mi się podobało to opowiadanie, a postacie były zarysowane niesamowicie rzeczywiście. Będzie mi brakowało wyczekiwania na nowy rozdział. W sumie mogę powiedzieć, że się przywiązałam i do opowiadania i do samych bohaterów. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze wrócisz do historii Tośki. A teraz na koniec chciałabym życzyć wszystkiego dobrego i sukcesów w pisaniu ♥
OdpowiedzUsuńKoniec ;( Nie wiem co powiedzieć.Strasznie dobrze czytało mi się twoje dzieło.Bravo , że zaczęłam się i zakończyłaś.Mam nadzieje , że blogów będziesz miała dużo i wszystkie będą tak genialne jak ten !
OdpowiedzUsuńBussi